Zapraszamy do kolejnego wywiadu. Tym razem pod lupą Kuba „Kriwo” Krawczyk.
JM: Na początek standardowa seria pytań na rozgrzewkę. Kim jesteś prywatnie?
Jakub Krawczyk: Prywatnie jestem bardzo pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem. Staram się cieszyć z tego, co jest i nie narzekać na coś, czego nie ma i przede wszystkim optymistycznie patrzeć w przyszłość. Obecnie jestem na ostatnim semestrze studiów i powoli kurs będzie zmieniał się na życie zawodowe.
JM: Jakieś poza piłkarskie hobby?
JK: Lubię chodzić na grzyby, a w wolnej chwili oglądać filmy i seriale.
JM: Ulubiona potrawa?
JK: Placki po węgiersku. Kilka osób na pewno potwierdzi (śmiech)
JM: Placki też żony Krystiana Gębarowskiego (śmiech)?
JK: Nie, nie miałem okazji, ale jak już wspomniałaś, to może Gębcia zaprosi na te placki w wykonaniu żony, z przyjemnością spróbuję (śmiech).
JM: A czego byś nigdy nie tknął 😊?
JK: Zdecydowanie surowego mięsa.
JM: Podróż marzeń…?
JK: W dzikie miejsce, typu Amazonia.
JM: Kim chciałeś zostać będąc dzieckiem?
JK: Komandosem.
JM: Twój piłkarski idol z dzieciństwa.
JK: Z dzieciństwa to zdecydowanie Ronaldinho.
JM: Piłkarski idol dzisiaj.
JK: Obecnie Messi.
JM: Polski i zagraniczny klub, któremu kibicujesz?
JK: Polski to Widzew Łódź, do którego zaraził mnie najstarszy brat. Zagraniczny to Liverpool, od pamiętnego finału w 2005 roku z Jerzy Dudkiem w roli głównej. Był to najlepszy finał ligi mistrzów, jaki pamiętam.
JM: Sport w Twojej rodzinie to chleb powszedni. Macie jakiś specjalny gen😊?
JK: Moim zdaniem to nie kwestia genu, a raczej wychowania. Tata był nauczycielem Wychowania Fizycznego. Wychowaliśmy się można powiedzieć na boisku (śmiech). Mieszkamy zaraz przy szkole, więc byliśmy skazani od urodzenia na sport. Jednak oprócz tego potrzeba chęci, zaangażowania i spotkać odpowiednich ludzi na swojej drodze, a ja takich spotkałem.
JM: W Nafcie jesteś od roku..?
JK: Od najmłodszych lat, teraz nie jestem w stanie powiedzieć, który to był dokładnie rok. Przeszedłem przez wszystkie grupy wiekowe od orlika do juniora starszego, później była bardzo fajna przygoda w Maratonie Tarnowiec. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich znajomych, których tam spotkałem. Następnie po 4 latach wróciłem do Nafty, było to w 2015r. Klub był w ciężkim okresie po spadku z ligi okręgowej i musieliśmy się przygotować do występów w A-klasie, aby jak najszybciej powrócić tam, gdzie nasze miejsce. Jak wszyscy dobrze wiemy, udało się zrealizować cel.
JM: Pamiętasz swój pierwszy mecz w seniorach?
JK: Pierwszy mecz w seniorach rozegrałem w barwach Maratonu Tarnowiec. Graliśmy na inaugurację z Tajfun Łubno. Strzeliłem wtedy zwycięską bramkę i koledzy szybko mnie polubili (śmiech). W Nafcie debiut przypadł mi na spotkanie inaugurujące rozgrywki A-klasy z Tęczą Zręcin. Wygraliśmy 4-2, a ja wszedłem z ławki rezerwowej w drugiej połowie.
JM: Za nami okres przygotowawczy i 6 sparingów. Który z nich był dla Ciebie najtrudniejszy jako dla obrońcy?
JK: Zdecydowanie sparing z młodymi piłkarzami Karpat Krosno, których prowadzi Lech Czaja. Chłopaki mają naprawdę fajną grupę i potrafią grać w piłkę. Trzeba było być na maksa skoncentrowanym przez całe spotkanie. Dla bocznego obrońcy jak i całego zespołu był to dobry test, aby sprawdzić swoje przygotowanie fizyczne. Trzeba było naprawdę włożyć w to spotkanie dużo wysiłku i wybiegać sporo kilometrów.
JM: Nie znane są do dzisiaj losy rundy wiosennej. Myślisz, że realnym jest rozegranie wszystkich zaległych meczy jeśli zaczniemy np. początkiem maja?
JK: Niestety, ale dokończenie całej rundy jest już niemożliwe z kilku powodów. Po pierwsze gdybyśmy zaczęli rozgrywki początkiem maja, to tym systemem rozgrywając spotkania co tydzień, skończylibyśmy sezon 9 sierpnia, a więc w przybliżeniu wtedy, kiedy powinien się zacząć następny. Po drugie to okres wakacyjny, czas na odpoczynek i spędzenie go z najbliższymi. Chcąc rozegrać wszystkie spotkania, musielibyśmy grać systemem środa-weekend. Wiemy w jakiej lidze gramy i taki wariant jest niemożliwy, ponieważ wszyscy w tygodniu normalnie pracują.
JM: Pojawił się ostatnio też pomysł vice szefa PZPN nt. podziału tabeli na dwie grupy i rozegraniu tylko połowy spotkań. Co sądzisz o tym pomyśle? Byłoby to sprawiedliwe?
JK: Jeśli chcemy cokolwiek w tej rundzie rozegrać, to chyba jest to najlepsze rozwiązanie. Zespoły mają taki sam bilans rozegranych spotkań, każdy z każdym się zmierzył, więc wiemy, kto walczy o utrzymanie, a kto o awans.
JM: Jak wyglądają Twoje treningi indywidualne?
JK: Dwa-trzy razy w tygodniu staram się przeprowadzić trening tlenowy, a oprócz tego siłowy w domu na tyle, na ile jest to możliwe. Od dzisiaj ograniczenia są jeszcze większe, ale dla chcącego nic trudnego i nie narażając nikogo, można przeprowadzić fajny indywidualny trening.
JM: Na koniec, czego życzysz sobie i klubowi na najbliższy czas?
JK: Na najbliższy czas szybkiego powrotu do treningów i rozgrywek, a w przyszłości walki o upragniony awans do 4 ligi.
JM: Dziękuję za rozmowę.